Remanent w Muzeum Biblii
Prokuratura Generalna USA podjęła decyzję o przeprowadzeniu dokładnej kontroli w Muzeum Biblii w Waszyngtonie. Kontrola obejmie 40 tysięcy eksponatów, zgromadzonych w muzeum. Zidentyfikowane będą nie tylko falsyfikaty, ale przede wszystkim artefakty, które mogą pochodzić z kradzieży. Prokuratura i muzeum obiecują, że eksponaty zostaną zwrócone prawowitym właścicielom. Cała sprawa wybuchła w maju br., kiedy to nowojorska prokuratura zdecydowała o zwrocie Irakowi antycznej glinianej tablicy z tekstem „Eposu o Gilgameszu”, który uchodzi za jedno z najstarszych dzieł literackich. Ma ok. 3,5 tys. lat. Nabył ją przed pięcioma laty na prywatnej aukcji za 1,7 mln dolarów miliarder Steve Green, przewodniczący zarządu Muzeum Biblii w Waszyngtonie i właściciel sieci sklepów z artykułami dla majsterkowiczów Hobby Lobby. Prokuratura uważa, że doszło do kradzieży dzieła sztuki. Archeolodzy przypuszczają, że napisana pismem klinowym tablica „Gilgamesza” pochodzi z irackiego Muzeum Narodowego, obrabowanego po wkroczeniu wojsk USA w 2003 r. Podobny los spotkał wówczas wiele innych placówek. Po rewelacjach archeologów sprawą zainteresowała się prokuratura w Waszyngtonie. Już w roku otwarcia muzeum (2017) zażądała nie tylko zwrotu rządowi irackiemu tysięcy eksponatów, ale też nałożyła na muzeum karę w wysokości trzech milionów dolarów. Miliarder Green, założyciel muzeum, sfinansował je za kwotę 50 mln dolarów. Marzeniem fundatora było przybliżenie szerokim rzeszom historii Biblii. Wkrótce po otwarciu placówki postawiono mu jednak niewygodne pytania o pochodzenie eksponatów i ich autentyczność. Przykrym rozczarowaniem było m.in. to, że perła kolekcji, 16 zwojów z tekstami biblijnym znad Morza Martwego, okazała się falsyfikatem. W 2018 r. niemieccy naukowcy odmówili wydania certyfikatu prawdziwości „zwojów z Qumran”. Green, który początkowo nie chciał odpowiadać na pytania, przyznał, że ufał niewłaściwym ludziom i we wcześniejszych latach miał do czynienia z handlarzami pozbawionymi skrupułów. Przyznał się również do kilku „fałszywych kroków” przy nabywaniu egzemplarzy muzealnych i zapowiedział jednocześnie, że będzie nabywał eksponaty tylko „pochodzenia zaufanego i udokumentowanego”. Prasa ujawniła jednak, że Steve Green również osobiście odgrywał dwuznaczną rolę w dziedzinie sztuki fałszowanej i pochodzącej z kradzieży. Celnicy USA zatrzymali go w 2017 r., gdy wjeżdżał do kraju z Biblią wartości miliona dolarów w bagażu, której nie wpisał w deklaracji celnej.