Nie wszyscy chcą rezygnować z planów wakacyjnych z powodu epidemii COVID-19. Wyjazd za granicę jest już możliwy, a najszybszym środkiem lokomocji pozostaje samolot. Jak się lata w czasach zarazy?
Obecnie prawie wszystkie kraje europejskie przyjmują turystów i samoloty, także z Polski (wyjątkiem jest Portugalia). Nie zmienia to faktu, że koronawirus jest wciąż obecny w otoczeniu. Zostały więc wprowadzone dodatkowe środki ostrożności, aby zminimalizować ryzyko zakażenia i rozprzestrzeniania się choroby.
Zarówno pasażerowie, jak i obsługa lotnisk i samolotów mają obowiązek nosić maski i możliwie często dezynfekować ręce. Bez maski nie zostaniemy wpuszczeni nawet do terminalu. Ale to oczywiście nie wszystko.
– Przed wejściem na lotnisko jest mierzona temperatura – opowiada Stanisław, steward w jednej z popularnych linii. – Dużą zmianą jest też to, że obecnie w terminalu mogą przebywać jedynie osoby podróżujące. Z odprowadzającymi żegnamy się przed wejściem. Oczywiście ma to na celu ograniczenie kontaktów oraz zmniejszenie liczby osób w hali odlotów, dzięki czemu łatwiej zachować dystans. Dla nas, załogi, wprowadzono też obostrzenie w korzystaniu z pokoju odpraw przed lotem. Wcześniej zdarzało się, że było w nim jednocześnie kilka grup, teraz może być tylko jedna odprawa i musimy ustalać harmonogram. Po wylądowaniu pasażer musi natychmiast opuścić terminal i już nie wolno mu do niego wrócić.