Katolik powinien pamiętać, że najstraszniejszym wirusem jest grzech, który może odebrać życie wieczne. Co na to koronawirus?
Świeca, która będzie się palić i modlić w naszej intencji, cudowny medalik z wizerunkiem Matki Boskiej, a może obrazek ze świętym, który wsławił się licznymi uzdrowieniami podczas epidemii, dziesiątkujących Europę? Duszpasterze podpowiadają, co robić w czasach zarazy.
Przyroda docenia koronawirusa. W weneckich kanałach płynie czysta woda i widać w niej ryby, łanie wędrują ulicami Zakopanego. W Chinach jest o 25 proc. mniej zanieczyszczeń w powietrzu. Koronawirusa „docenili” też sprzedawcy internetowi, którzy specjalizują się m.in. w dewocjonaliach.
Ludzie są zdezorientowani, granice państw pozamykano, zawieszono loty międzypaństwowe, kryzys ekonomiczny staje się faktem. Na wszystkich padł blady strach – instynktownie szukamy wytłumaczenia i pomocy. Spieszy z nimi Kościół. Hierarchowie, a za nimi szeregowi księża, powtarzają wiernym, że pandemie zawsze uznawano za karę Bożą, a jedyne lekarstwo na nie to modlitwa i pokuta.