Jest prezydentem, ale mógłby zarabiać na życie w kabarecie.
Czytanie wypowiedzi p. Andrzeja Du*y powoduje u mnie odruchy wymiotne. Tak reaguję niestety na krańcowo głupie wypowiedzi, a zasadniczo takie wyrzuca z siebie p. Du*a. Oczywiście, zdarza mu się, choć rzadko, powiedzieć coś, co nie jest idiotyzmem, np. „dzień dobry”. W wyborczy weekend przygotowałem dla Państwa bukiet idiotyzmów autorstwa żenującego polityka, zwanego dla większej fikuśności „głową państwa”. A zatem – „Andrzej Du*a dixit”.
„Bardzo często ludzie mówią: Ach, po co nam Polska, Unia Europejska jest najważniejsza. Bywają takie głosy. To niech sobie ci wszyscy przypomną te 123 lata zaborów” (2018 r.).
Po pierwsze, jednym z twoich wielu kłamstw, panie Du*o, jest opowieść o jakimś rzekomym chórze osób chcących pozbyć się Polski. My chcemy pozbyć się ciebie i twoich nieciekawych kolesi w rodzaju Szumowskiego czy Banasia, a nie Polski. Unia Europejska nie stanowi oczywiście jakiejś antytezy Polski. Unia jest organizacją międzynarodową, o czym wiedziałbyś, gdyby nie twoje koszmarne braki wiedzy prawniczej. Jest odrębnym i odmiennym od państwa podmiotem prawa międzynarodowego. Nikczemnością z twojej strony, za którą powinieneś dostać klapsa w budyniowy tyłek (choć tu powodów jest o wiele więcej), jest zestawianie członkostwa Polski w UE z zaborami. Nie podoba ci się UE? Wyjedź do Rosji, gdzie zresztą twoje miejsce.