Po rowerowym różańcu przyszedł czas na różaniec samochodowy, zakładany na kierownicę.
Polacy coraz częściej biorą przykład z instytucji Kościoła katolickiego i prześcigają się w pomysłach, jak zarobić na wierze. Kilka miesięcy temu warszawska firma wypuściła na rynek rowerowy różaniec, który ma „łączyć jazdę na rowerze z modlitwą” i zasilić kieszeń producenta kwotą 55 zł za sztukę. Paciorki na tyle podobają się katolikom, że kolejny Polak postanowił w nie zainwestować i wypuścił całą linię różańców na kierownicę.
„W naszej rodzinie modlitwa jest czymś naturalnym. Wgrana na twardy dysk jak Windows w komputerze. W samochodzie zacząłem się modlić, ponieważ wieczorem usypiałem z dziećmi podczas czytania i na modlitwę nie było już sił. Postanowiłem wykorzystać efektywniej czas dojazdu z rana do pracy i modlić się w aucie” – mówił w wywiadzie dla portalu Mambiznes.pl pomysłodawca Marek Kosykowski. Zapewniał, że dzięki szkoleniom biznesowym, których przeszedł całą masę, dowiedział się, że aby dziś sprzedawać cokolwiek, musi to być unikalne lub spersonalizowane.
Pan Marek różańce na kierownice robi w domu z dziećmi. Każdy kosztuje 39 zł.
„Różaniec na kierownicę powstał po to, by pomóc Tobie zarówno podczas stania w korku spędzić czas z Jezusem, jak również na długich monotonnych trasach” – czytamy na stronie producenta.
Towar cieszy się podobno ogromnym zainteresowaniem. Należałoby sprawdzić, czy dałoby się na nim odmawiać najczęściej słyszane np. przez CB-Radio modlitwy o „zdrowie” tirowców, którzy kilka minut wykonują manewr wyprzedzania. Jak wskazują internauci, regulowana rzepem objętość różańca może mieć również inne ciekawe zastosowania, np. w pozycji na misjonarza.