Kiedyś kojarzyły się z wyznawcami szatana i społecznym marginesem. Dziś tatuaże są modne i uznawane za rodzaj sztuki.
– Robią je wszyscy. Gwiazdy, sportowcy, politycy, lekarze, a nawet sędziowie. To coś, czego nie da się przypisać do wieku czy zawodu – mówi Anna Gulińska, tatuażystka z Łodzi.
Zawsze i wszędzie
Historia tatuaży jest tak długa, jak historia ludzkości. Sławny Ötzi, którego ciało przeleżało pięć tysięcy lat w alpejskim lodowcu, miał 50 tatuaży, które układały się w linie i krzyżyki. Prawdopodobnie miały leczyć reumatyzm, stwardnienie naczyń i osteoporozę. Tatuowano się we wszystkich zakątkach świata. Robili to Indianie z Ameryki Południowej i Północnej, plemiona Oceanii, Europy i Azji. Starożytni Egipcjanie okazywali w ten sposób szacunek bóstwom i zapewniali sobie ochronę. Niektóre sprzyjały płodności. Arabki, by zajść w ciążę, tatuowały sobie kropki pod pępkiem, na lędźwiach lub nad pośladkami. Te same znaki na dłoniach miały zapewnić wierność męża, a na czubku dziecięcego nosa – przedłużać życie.